Песенка о пехоте
Простите пехоте, что так неразумна бывает она: всегда мы уходим, когда над землею бушует весна. И шагом неверным по лестничке шаткой, спасения нет... Лишь белые вербы, как белые сестры, глядят тебе вслед.
Не верьте погоде, когда затяжные дожди она льет. Не верьте пехоте, когда она бравые песни поет. Не верьте, не верьте, когда по садам закричат соловьи: у жизни и смерти еще не окончены счеты свои.
Нас время учило: живи по-походному,дверь отворя... Товарищ мужчина, а все же заманчивадоля твоя. Всегда мы в походе, и только одно отрывает от сна: чего ж мы уходим, когда над землею бушует весна?
|
Piosenka o piechocie
Wybaczcie piechocie, że tak nierozumna, że braknie jej tchu. My zawsze w pochodzie, gdy wiosna nad ziemią szaleje od bzu. Jak długo tak można? Bezdroża, mokradła i błoto, i piach, i wierzba przydrożna jak siostra pobladła,zostaje we łzach.
Nie wierzcie pogodzie, gdy deszcze trzydniowe zaciągnie wśród drzew. Nie wierzcie piechocie, gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew. Nie wierzcie, nie wierzcie, gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił — wy jeszcze nie wiecie, co komu pisane i kto będzie żył.
Uczyłaś, ojczyzno, że żyć trzeba umieć i słyszeć twój głos... Mój chłopcze, mężczyzno, a jednak niezgorszy znów przypadł ci los. My zawsze w pochodzie i tylko to jedno nas zrywa ze snu: dlaczego w odwrocie, gdy wiosna nad ziemią szaleje od bzu?
|
Песенка о бумажном солдатике
Один солдат на свете жил, красивый и отважный, но он игрушкой детской был — ведь был солдат бумажный.
Он переделать мир хотел, чтоб был счастливым каждый, а сам на ниточке висел: ведь был солдат бумажный.
Он был бы рад в огонь и в дым — за вас погибнуть дважды, но потешались все над ним — ведь был солдат бумажный.
Не доверяли вы ему своих секретов важных. А почему? А потому, что был солдат бумажный.
А он, судьбу свою кляня, не тихой жизни жаждал, все просил: „Огня! Огня!” — забыв, что он бумажный.
В огонь? Ну что ж, иди! Идешь? И он шагнул однажды. И так погиб он ни за грош — ведь был солдат бумажный.
|
Piosenka o papierowym żołnierzyku
Raz pewien żołnierz sobie żył, odważny i zawzięty, lecz cóż?... Zabawką tylko był. Z kartonu był wycięty.
Choć zmieniać świat i zwalczać zło niezmiennie był gotowy, stał ciągle wśród zabawek, bo był tylko papierowy.
I w ogień gotów był, jak w dym, pójść za was bez namowy, i mieliśmy sto pociech z nim — był przecież papierowy.
I nie ujawniał przed nim sztab tajemnic swych wojskowych. A czemu tak? A temu tak, że był on papierowy.
Wyzywał los, w pogardzie miał tchórzliwych maruderów, i „Ognia! Ognia!” ciągle łkał, choć przecież był z papieru.
Niejeden wódz już w ogniu znikł, niejeden szeregowy... I poszedł w ogień... Zginął w mig żołnierzyk papierowy.
|
Веселый барабанщик
Встань пораньше, встань пораньше, встань пораньше, когда дворники маячат у ворот. Ты увидишь, ты увидишь как веселый барабанщик в руки палочки кленовые берет.
Будет полдень, суматохою пропахший, звон трамваев и людской водоворот, но прислушайся — услышишь, как веселый барабанщик с барабаном вдоль по улице идет.
Будет вечер — заговорщик и обманщик, темнота на мостовые упадет, но вглядись — и ты увидишь, как веселый барабанщик с барабаном вдоль по улице идет.
Грохот палочек — Встань пораньше, то ближе он, то дальше Сквозь сумятицу, и полночь, и туман... Неужели ты не слышишь, как веселый барабанщик вдоль по улице проносит барабан?!
|
Wesoły dobosz
Wstań o świcie, wstań o świcie, wstań o świcie, kiedy nocni stróże przed sklepami śpią, a zobaczysz i usłyszysz, jak wesoły dobosz idzie i pałeczki z klonu w dłoniach jego drżą.
A w południe, gdy na mieście kipi życie — zgrzyt tramwajów i huczący ludzki rój, ty przysłuchaj się — usłyszysz, jak wesoły dobosz idzie, ulicami niesie gromki werbel swój.
A gdy wieczór, stary oszust i wichrzyciel, w czarną ciemność pootula miejski bruk, bacznie przypatrz się — zobaczysz, jak wesoły dobosz idzie... Warkot werbla i pałeczek wartki stuk.
W dzień i w nocy łoskot werbla usłyszycie, raz jest bliżej, raz jest dalej, ale trwa... Czy naprawdę nie widzicie, jak wesoły dobosz idzie, nie słyszycie, jak na werblu dobosz gra?!
|
Прощание с Польшей
Мы связаны, поляки, давно одной судьбою в прощанье и в прощенье, и в смехе и в слезах: когда трубач над Краковом возносится с трубою, хватаюсь я за саблю с надеждою в глазах.
Потертые костюмы сидят на нас прилично, и плачут наши сестры, как Ярославны, вслед, когда под крик гармоник уходим мы привычно сражаться за свободу в свои семнадцать лет.
Прошу у вас прощенья за раннее прощанье, за долгое молчанье, за поздние слова... Нам время подарило пустые обещанья, от них у нас, Агнешка, кружится голова.
Над Краковом убитый трубач трубит бессменно, любовь его безмерна, сигнал тревоги чист. Мы — школьники, Агнешка. И скоро — перемена, и чья-то радиола наигрывает твист.
|
Pożegnanie Polski
Pospólny los, Polacy, nas z dawien dawna zbratał na dolę i niedolę, na dobro i na zło... Gdy trębacz nad Krakowem w hejnale stromym wzlata, z nadzieją strzygę uchem i szabli szuka dłoń...
Tak ładnie wyglądamy w strzępiących się ubrankach, jak lament Jarosławny jest płacz sióstr naszych: „Idź!” — gdy siedemnastoletni, grający na organkach, jak zawsze wyruszamy, by się za wolność bić.
Wybaczcie zaniechanie, odpuśćcie grzech milczenia, pośpieszne pożegnanie i żal spóźnionych słów... Nam czas, Agnieszko, składał niejedno przyrzeczenie, i czad obietnic próżnych uderzył nam do głów.
Gra trębacz nad Krakowem. Wciąż gra, choć dawno poległ bo wieczna jego miłość. Gra miastu larum... Cyt!... Agnieszko, myśmy dzieci. Za chwilę — dzwonek w szkole. Czy słyszysz? To za ścianą gdzieś grają twista z płyt.
|