ВЫПУСК 25

Bilingua / Билингва

Ребенок родится

Константы Ильдефонс Галчинский

Dziecko się rodzi

I

Głodne uszy toną w radościach,
jakich nie znał Bach ani jeden —
bo jest szum na superwysokościach,
jakby z nieba nr 7.

Ale jeszcze wyżej: nad tym szumem,
nad tym niebem świecącym modro,
nad wieżami i kopułami,
twoich oczu najwyższa mądrość.

II

Czego tknę: lichtarza czy drzewa,
wszystko mówi: — Jak instrument gram.
Jest dźwięczniejsza niż “Boska Komedia” ,
jest piękniejsza niż paryska Notre-Dame

ta noc jak morze muzyki,
ta noc o złotych ramionach,
ta noc pod oknami kliniki,
ta noc gdy rodziła moja żona.

III

U sufitu tyle skrzypiec! Wielki Boże,
skąd skrzypce pod moją strzechę?
Nie śpię. I śpiewam. I jest mi tak dobrze,
jakbym był pozłacanym orzechem.

Ciekawe: dziewczyna czy chłopiec?
powiedzcie, skrzypce czterostrunne!
Wstanę, pójdę. Z radości się utopię.
Bo przecież i tak nie umrę.

IV

Księżyc z nieba jak wańka-wstańka,
a tu dzikie wino przez mur —
i pędzą chmury — i z cygańska
podzwania uprząż chmur;

ech wy, chmury, zady bijące
ogniem w gwarliwość rzeczki —
chmury dzwoniące, chmury jak koncert,
dzwoneczki — dla córeczki.

V

Cytuję kolegę Rimbauda,
cytowanie to rzecz nie zdrożna:
«J’ai tendu des guirlandes de fenêtre
a fenêtre;
des chaines d’or de l’etoile
a l’etoile;
et je danse».

Lepiej nie można.

VI

O, dajcie mi te małe skrzypce,
może na skrzypcach wygram
wiatr i pochyłą ulicę,
i noc, co taka niezwykła.

Uwzględnijcie mizerne granie
a nie bijcie, gdy wezmę źle
jaki ton na strunie baraniej,
na g, d, a czy e.

Na moście stoję. Przez liście
światło na smyk się sypie.
Słuchajcie: to córka nuci
w czarodziejskim pudełku skrzypiec:

‘bаbа” i “tata”, i “mama”,
i “bobo” i — nagle krzyk —
o, skrzypko zwariowana!
o, zwariowany smyk!

VII

Wiatr podkręca wąsy dorożkarzom,
dorożkarze śmieją się przez sen,
a latarnie gazowe marzą,
o czym marzą? a czyja wiem.

Na szyldzie przez wiatr pogiętym,
dzierżąc w mordzie jajko na twardo,
pochrapuje łeb świni, ścięty
toporami spiętymi kokardą;

a w bok od skośnego daszka,
niepotrzebna i nostalgiczna,
jedna jedyna gwiazdka,
sierotka astronomiczna.

VIII

Eech, muzyka, muzyka, muzyka,
spod smyka zielony kurz,
lecą gwiazdy zielone spod smyka,
damy karo, bukiety róż.

Ulica jak kwinta napięta,
z latarniami wzdłuż, cieniami wszerz —
i radość na firmanentach
spadająca w usta jak deszcz.

Dach śpiewa. Dom śpiewa. Kot wstaje
i na młynku od kawy gra.
A płomyk przed świętym Mikołajem
jak szczerozłota łza.

IX

Księżyc stanął przy drugim piętrze,
taki młody, taki zaręczynowy!
i w srebrzystym powietrzu dźwięczy
przed twą szybą, w pobliżu twej głowy.

Wiem: w tej chwili twe loki karę
rozsypały się jak winogrona —
i ty również, patrząc na zegarek,
myślisz: chłopczyk czy dziewczynka wytęskniona?

Na obrączkę patrzysz: W niej są blaski
jak latarnie, co wiodą do celu.
I wspominasz wietrzny most warszawski
i mój czarny, komiczny kapelusz —

i te pocałunki, oczywiście —
i spacery, spacery do rana —
i znów piszę jak w pierwszym liście:
“Chwała ci, dziewczyno ukochana!”

A tu burza kwiatów na parapecie
z czerwonych goździków strzela.
I pomyśleć, że to pierwszy kwiecień!
I pomyśleć, że to niedziela.

X

Słońce wschodzi, głaszcze powietrze.
Dziecko się rodzi. Szumi deszcz.
Kwiat otwiera oczy w ogrodzie.
Zorza wieże złotem okleja.
Ptak ptaka strofuje w gnieździe.
Gwiazda dzień dobry mówi gwieździe.
Dziecko się rodzi.
Dziecko się rodzi.
Nasze dziecko się rodzi.
Nadzieja.

1948

Ребенок родится

I

Слух голодный в радости тонет,
даже Баху не снилось такое —
в сверхвысоком небе трезвонят,
будто это небо — седьмое.

А чуть выше, над шумом и гамом,
над тем небом, светящимся синью,
над башнями и куполами
твои мудрые очи видны мне.

II

Коснусь  канделябра я или дерева,
скажет: — Инструментом стану сам.
Звучней, чем «Божественная комедия»,
прекраснее парижского Нотр-Дам.

Эта ночь музыкальной лирики,
эта ночь златоплечею стала,
эта ночь под окнами клиники,
ночь, когда там жена рожала.

III

Сколько скрипок наверху! Великий Боже,
что за скрипки под моею стрехой?
Не сплю. Пою. Становлюсь, похоже,
чем-то вроде позолоченного ореха.

Дочка или сынок? Ответит мне пусть
четырехструнная скрипка за дверью.
Встану, пойду. От радости утоплюсь.
Все равно не умру теперь я.

IV

Месяц в небе вроде ваньки-встаньки,
хмель на стену забрался, могуч.
Пролетают тучи — и по-цыгански
позванивает упряжь туч.

Ах вы, тучи, вы, зады, разящие
молниями в речки-говорочки!
Тучи, словно бы концерт, звенящие,
звоночки — для моей дочки.

V

Цитирую коллегу Рембо,
цитировать  ведь несложно:
«J’ai tendu des guirlandes de fenêtre
a fenêtre;
des chaines d’or de l’etoile
a l’etoile;
et je danse»*

Лучше сказать невозможно.

VI

О, дайте мне скрипку в одну восьмую,
чтобы выразить мог я лично
ветер, улицу эту крутую
и ночь, что так необычна.

За  неумение прошу пардона,
если вдруг на бараньей струне
какого-нибудь не возьму я тона:
gda  или  e.

Стою не мосту. Сыплется на смычок
сквозь листья свет этот зыбкий.
Послушайте! Это детский голосок
живет в волшебном ящичке скрипки:

«баба» и «мама», а если больно,
«бобо» и  — внезапный плач!
О, скрипочка малахольная!
о, малахольный скрипач!

VII

Ветер крутит усы кучерам, смотри,
ну, а те смеются, продолжая спать.
И мечтают газовые фонари —
а о чем?  Откуда мне знать?

На вывеске, ветром искривлённой,
хрюкает, с яйцом в пасти гадкой,
голова свиная, отсеченная
двумя топорами с кокардкой.

А у крыши, склоненной как всегда,
ненужная и ностальгическая,
висит единственная звезда —
сиротка астрономическая.

VIII

Э-эх, запели, запели, запели,
пыль зеленую смычок принес,
звезды от смычка зеленые взлетели,
дамы бубен, букеты роз…

Улица напряжена, словно квинта,
с фонарями  и тенями вдоль ворот —
радость, в небесах разлитая, -
словно дождь, попадающий в рот.

Все поет. Дом поет. Кот встает
и на кофемолке играет.
Словно слезка золотая, у ворот
огонек перед святым Николаем.

IX

Месяц  на родильном этаже встает,
молодой такой  и неловкий!
В серебристом воздухе звучит, поет
в твоей раме, у твоей головки.

Знаю, твои кудри неземной красы
разлетелись, словно виноградины,
и ты тоже поглядываешь на часы,
мальчик или девочка? — загадывая.

На колечко смотришь. Блеск его возрос,
словно бы маяк, дорогу указуя.
Вспоминаешь продувной варшавский мост,
шляпу мою черную, смешную.

И, конечно, наши поцелуи в полутьме,  
 и прогулки до утра  неисчислимые —
 вновь тебе пишу, как в том письме:
«Славься, моя девушка любимая!»

И тот рой цветов, летящих в цель,
этих красных гвоздик наступление.
И подумать только: первый апрель.
и подумать: снова воскресение.

Х

Солнце восходит, гладит воздух.
Ребенок родится. Шумит себе дождик.
Цветок в саду глаза открывает,
заря золотит нам башни прилежно.
птица птицу в гнезде распекает,
звезда звезде «добрый день» желает.
Ребенок родится.
Ребенок родится.
Наш ребенок родится —
надежда.

1948

*) Я протягиваю гирлянды  от окна / к окну / цепи  золотые от звезды / к звезде / и я танцую  ( франц.)