Выпуск 4

Bilingua / Билингва

Иосиф Бродский в переводе Збигнева Дмитроцы

Збигнев Дмитроца

Do pewnego tyrana

Bywał tu kiedyś: jeszcze nie w bryczesach –
w jesionce z flauszu; skulony, ponury.
Zamknąwszy później bywalców w aresztach,
rozwiązał kwestię wysokiej kultury,
jakby w ten sposób się zemścił (nie na nich,
tylko na Czasach) za upokorzenia,
okropną kawę, nudę i wspomnienia
partyjek oczka, w kafejce przegranych.

Czasy ten odwet przełknęły z nawyku.
Teraz tu tłoczno, znów się bawią setnie.
Lecz nim się zajmie miejsce przy stoliku,
coś korci, żeby w tył zerknąć dyskretnie.
Wszystko jest inne – nikiel z pleksiglasem;
w ciastkach czuć bromku dawkę należytą.
Tuż przed zamknięciem wstępuje tu czasem
w drodze z teatru, ale incognito.

Gdy wchodzi, z miejsc się podrywają goście.
Jedni – służbowo, a reszta – ze szczęścia.
Skinieniem dłoni poniżej śródręcza
przywraca nastrój wieczornej błogości.
Popija kawę – teraz całkiem znośną,
i je rogalik, cupnąwszy na krześle,
tak smakowity, że i martwi głośno
by potwierdzili, gdyby tylko wskrześli.

styczeń 1972

 

Одному тирану

Он здесь бывал: еще не в галифе --
в пальто из драпа; сдержанный, сутулый.
Арестом завсегдатаев кафе
покончив позже с мировой культурой,
он этим как бы отомстил (не им,
но Времени) за бедность, униженья,
за скверный кофе, скуку и сраженья
в двадцать одно, проигранные им.

И Время проглотило эту месть.
Теперь здесь людно, многие смеются,
гремят пластинки. Но пред тем, как сесть
за столик, как-то тянет оглянуться.
Везде пластмасса, никель -- все не то;
в пирожных привкус бромистого натра.
Порой, перед закрытьем, из театра
он здесь бывает, но инкогнито.

Когда он входит, все они встают.
Одни -- по службе, прочие -- от счастья.
Движением ладони от запястья
он возвращает вечеру уют.
Он пьет свой кофе -- лучший, чем тогда,
и ест рогалик, примостившись в кресле,
столь вкусный, что и мертвые «о да!»
воскликнули бы, если бы воскресли.

январь 1972