Łańcuchy
Dzień upalny, psia buda i pies na łańcuchu. Kilka kroków opodal miska pełna wody. Ale łańcuch za krótki i pies nie dosięga. Dodajmy do obrazka jeszcze jeden szczegół: nasze o uncle dłuższe i mniej widzialne łańcuchy, dzięki którym możemy swobodnie przejść obok.
Na lotnisku
Biegną ku sobie z otwartymi ramionami, wołają roześmiani: Nareszcie! Nareszcie! Oboje w ciężkich zimowych ubraniach, w grubych czapkach, szalikach, rękawiczkach, butach, ale już tylko dla nas. Bo dla siebie — nadzy.
|
Цепи
Жаркий день, будка пса и сам привязанный пес. В нескольких шагах поодаль — полная миска воды. Но привязь коротка, ему не достать. Добавим к картинке еще одну подробность: наши чуть более длинные и менее заметные цепи, благодаря которым можем спокойно пройти мимо.
В аэропорту
Мчатся друг к другу, раскрывая объятия, крича одновременно: — Наконец-то! Наконец-то! Оба в тяжелых зимних одеждах, в толстых шапках, шарфах, рукавицах, в зимней обуви, но это только для нас. А для себя — нагие.
|
Każdemu kiedyś…
Każdemu kiedyś ktoś bliski umiera, między być albo nie być zmuszony wybrać to drugie.
Ciężko nam uznać, że to fakt banalny, włączony w bieg wydarzeń, zgodny z procedurą;
prędzej czy później na porządku dziennym, wieczornym, nocnym czy bladym porannym;
i oczywisty jak hasło w indeksie, jak paragraf w kodeksie, jak pierwsza lepsza data w kalendarzu.
Ale takie jest prawo i lewo natury. Taki, na chybił trafił, jej omen i amen. Taka jej ewidencja i omnipotencja.
I tylko czasem drobna uprzejmość z jej strony — naszych bliskich umarłych wrzuca nam do snu.
|
Каждый когда-нибудь...
Каждый когда-нибудь теряет своих близких, между «быть» или «не быть» приходится им выбирать второе.
Трудно признать, что это — факт банальный, включенный в ход событий согласно общей процедуре;
встающий рано или поздно на повестку дня, вечера, ночи или зорьки бледной
и очевидный, словно в индексе пароль, или как в кодексе параграф, или как первая на вскидку из календарных дат.
Такое, значит, право или лево у природы. Таков, на как придется, ее згинь или аминь. Таков реестр ее имущества и всемогущества.
И только временами со стороны природы мелкая учтивость — умéрших наших близких подбрасывает в сны
|
Wyznania maszyny czytającej
Ja, Numer Trzy Plus Cztery Dzielone Przez Siedem, słynę z rozległej lingwistycznej wiedzy. Zdążyłem już rozpoznać tysiące języków, jakimi w swoich dziejach posługiwali się wymarli ludzie.
Wszystko, co zapisali swoimi znakami, mimo że przywalone warstwami katastrof, wydobywam, odtwarzam wr pierwotnej postaci.
To nie przechwałki — czytam nawet lawę i kartkuję popioły.
Objaśniam na ekranie każdą wzmiankowaną rzecz, kiedy ją wykonano, i z czego, i po co.
A już zupełnie z własnego rozpędu badam niektóre listy i poprawiam w nich błędy ortograficzne.
Przyznaję — pewne słowa sprawiają mi trudność.
Na przykład stanów zwanych „uczuciami” nie potrafię jak dotąd wytłumaczyć ścisłe.
Podobnie z „duszą”, wyrazem dziwacznym. Ustaliłem na razie, że to rodzaj mgły, rzekomo od śmiertelnych organizmów trwalszy.
Jednak największy kłopot mam ze słowem „jestem”. Wygląda to na czynność pospolitą, uprawianą powszechnie, ale nie zbiorowo, w praczasie teraźniejszym, w trybie niedokonanym, choć, jak wiadomo, dawno dokonanym.
Tylko czy to wystarcza jako definicja? Mam na łączach burczenie i śrubek zgrzytanie. Mój guzik do Centrali kopci zamiast świecić.
Poproszę chyba o braterską pomoc kumpla Dwie Piąte Zera Łamane Przez Pół. To wprawdzie znany wariat, ale ma pomysły.
|
Признания читающей машины
Я, номер Три Четырнадцать дробь Семь, слыву масштабом лингвистических познаний. Распознавать умею сотни языков, которые в истории своей использовали вымершие люди.
Все, что успели записать тут знаками своими, пока их не сгубили наслоенья катастроф, я достаю и возрождаю в первоначальном виде.
И это не пустая похвальба — читаю даже лаву, перелистываю пепел.
А на моем экране — поясненья о каждом обсуждаемом предмете: когда он был исполнен, из чего, зачем.
И уж с разгона, по своей инициативе, исследую я некоторые письма и поправляю в них ошибки в орфографии.
Признаться, толкованье некоторых слов встречает затрудненья.
Так, состоянье, называемое «чувством», до сей поры не удается строго объяснить.
То же с «душою», этим странным выраженьем. Пока что я решил, что это род тумана — он будто бы прочней их смертных организмов.
Трудней всего, однако, с фразою «я есть». Похоже, это действие простое, свершаемое всеми, но не вместе, в правремени, конечно, настоящем, но в наклонении несовершенном, хоть, как известно, все давно свершилось.
Только достаточно ль такого описанья? В контактах искры, гайки у меня скрежещут, а кнопка связи с Центром попросту коптит.
Пожалуй, попрошу, пусть мне поможет кореш, Две Пятых Ноль тире Одна Вторая. Он, правда, всем известный сумасшедший, но у него полно идей.
|
Ktoś, kogo obserwuję od pewnego czasu
Nie przybywa gromadnie. Nie zbiera się tłumnie. Nie uczęszcza masowo. Nie obchodzi hucznie.
Nie wydobywa z siebie głosu chóralnego. Nie oświadcza wszem wobec. Nie stwierdza w imieniu. Nie w jego obecności to rozpytywanie — kto jest za, a kto przeciw, dziękuję, nie widzę.
Brakuje jego głowy, gdzie głowa przy głowie, gdzie krok w krok, ramię w ramię i naprzód do celu z ulotkami w kieszeniach i produktem z chmielu.
Gdzie tylko na początku sielsko i anielsko, bo wkrótce jedna rzesza z drugą się pomiesza i nie będzie wiadomo, czyje są, ach, czyje te kamienie i kwiaty, wiwaty i kije.
Niewzmiankowany. Niespektakularny. Jest zatrudniony w Oczyszczalni Miasta. O bladym świcie, z miejsca, gdzie się działo, zgarnia, wynosi, do przyczepy wrzuca, co hakami przybite do półżywych drzew, co rozdeptane w umęczonej trawie.
Podarte transparenty, rozbite butelki, spalone kukły, obgryzione kości, różańce, gwizdki i prezerwatywy.
Raz znalazł w krzakach klatkę po gołębiach. Zabrał ją sobie I po to ją ma, żeby została pusta.
|
Некто, за кем я с некоторых пор наблюдаю
Не приезжает гурьбою. Не напирает толпою. Не участвует массово. Не празднует громогласно.
Не извлекает из себя никакого голоса в хоре. Не заявляет всем и каждому. Не говорит от имени. Ему бесполезно задавать вопросы — кто за, а кто против, простите, не вижу.
Нет там его головы, где голова к голове, где шаг в шаг, плечом к плечу и прямиком к цели с листовками в карманах и напитком из хмеля.
Где только в самом начале все ясно и прекрасно потому что одно с другим вскоре окажется в ссоре и поди узнай, чьи, ах чьи же это камни и цветы, виваты и кастеты.
Неупомянутый, невыставляемый. Работает в Городской Очистке. И, едва светает, с того места, где было дело, собирает, выносит, в прицеп бросает все, что было приколото к полуживым деревьям, растоптано в измученной траве.
Все порванные транспаранты, разбитые бутылки, поломанные куклы, обгрызенные кости, четки, свистки и презервативы.
Раз он нашел в кустах клетку для голубей. Забрал ее себе для того, чтоб оставалась пустой.
|
Przymus
Zjadamy cudze życie, żeby żyć. Denat schabowy z nieboszczką kapustą. Karta dań to nekrolog.
Nawet najlepsi ludzie muszą coś zabitego przegryzać, przetrawiać, żeby ich czule serca nie przestały bić. Nawet poeci najbardziej liryczni. Nawet asceci najbardziej surowi żują i przełykają coś, co przecież sobie rosło.
Trudno mi to pogodzić z dobrymi bogami. Chyba że łatwowierni, chyba że naiwni, całą władzę nad światem oddali naturze. I to ona, szalona, narzuca nam głód, a tam gdzie głód, tam koniec niewinności.
Do głodu dołączają się natychmiast zmysły: smak, powonienie i dotyk, i wzrok, bo nie jest obojętne, jakie są potrawy i na jakich talerzach.
Nawet słuch bierze udział w tym, co się odbywa, bo przy stołach nierzadko wesołe rozmowy.
|
Принуждение
Мы поедаем чужую жизнь, чтобы жить. Отбивную из трупа вместе с покойной капустой. Меню — это некролог.
Даже лучшим из лучших случается жевать и переваривать убитое, чтоб их чувствительные сердца не переставали биться. Даже самые лиричные из поэтов, даже самые суровые из аскетов жуют и проглатывают нечто, что когда-то спокойно росло.
Трудно совместить это с добрыми богами. Разве что легковерны боги, разве что — наивны, над миром власть они доверили природе. А та, шальная, нам навязывает голод, а там где голод, там невинности конец.
К голоду тут же присоединятся чувства: вкус, осязание, и зрение, и нюх, им ведь не безразлично, что на этих блюдах, и каковы тарелки.
И даже слух берет участие в происходящем, ведь за столом нередок и веселый разговор.
|
Wzajemność
Są katalogi katalogów. Są wiersze o wierszach. Są sztuki o aktorach grane przez aktorów. Listy z powodu listów. Słowa służące objaśnianiu słów. Mózgi zajęte studiowaniem mózgu. Są smutki zaraźliwe podobnie jak śmiech. Papiery pochodzące ze zbiórki papierów. Zobaczone spojrzenia. Przypadki odmieniane przez przypadki. Rzeki duże z poważnym udziałem niedużych. Lasy po same brzegi porośnięte lasem. Maszyny przeznaczone do wyrobu maszyn. Sny, które nagle budzą nas ze snu. Zdrowie konieczne w powrocie do zdrowia. Schody na tyle w dół, na ile w górę. Okulaiy do szukania okularów. Wdech i wydech oddechu. I niechby bodaj od czasu do czasu nienawiść nienawiści. Bo koniec końców niewiedza niewiedzy i ręce zatrudnione umywaniem rąk.
|
Взаимность
Существуют каталоги каталогов. Пьесы об актерах, играемые актерами. Письма по поводу писем. Слова, служащие объяснению слов. Мозги, занятые изучением мозга. Бывают печали заразительные, словно смех. Бумаги, извлеченные из сборников бумаг. Взгляды, уловленные взглядом. Падежи, склоняемые падежами. Большие реки со значительным участием малых. Леса, по самый край заросшие лесами. Машины для изготовления машин. Сны, вырывающие вдруг из сна. Здоровье, нужное, чтобы вернуть здоровье. Ступени — сколько кверху, столько вниз. Очки для поиска очков. Вдохи и выдохи дыханья. И — пусть хотя бы временами — ненависть к ненависти. Ибо в конце концов незнание незнанья и руки, занятые умываньем рук.
|
Mapa
Płaska jak stół, na którym położona. Nic się pod nią nie rusza i ujścia sobie nie szuka.
Nad nią — mój ludzki oddech nie tworzy wirów powietrza i całą jej powierzchnię zostawia w spokoju.
Jej niziny, doliny zawsze są zielone, wyżyny, góry żółte i brązowe, a morza, oceany to przyjazny błękit przy rozdzieranych brzegach.
Wszystko tu małe, dostępne i bliskie. Mogę końcem paznokcia przyciskać wulkany, bieguny głaskać bez grubych rękawic, mogę jednym spojrzeniem ogarnąć każdą pustynię razem z obecną tuż tuż obok rzeką.
Puszcze są oznaczone kilkoma drzewkami, między którymi trudno by zabłądzić.
Na wschodzie i zachodzie, nad i pod równikiem — cisza jak makiem zasiał, a w każdym czarnym ziarnku
żyją sobie ludzie.
Groby masowe i nagle ruiny to nie na tym obrazku.
Granice krajów są ledwie widoczne, jakby wahały się — czy być czy nie być.
Lubię mару, bo kłamią.
Bo nie dają dostępu napastliwej prawdzie. Bo wielkodusznie, z poczciwym humorem rozpościerają mi na stole świat nie z tego świata.
|
Карта
Плоская словно стол, на котором она лежит. Нет шевеленья под нею, выхода не найти.
Над ней — мое живое дыханье не создает завихрений и оставляет в покое всю ее гладь.
Ее низины и долы всегда зеленого цвета, желты, коричневы плоскогорья и горы, моря и океаны ласково синеют среди разодранных берегов.
Все крохотно тут, близко и доступно. можно потрогать ногтем вулканы, погладить полюсы без толстых рукавиц, можно окинуть взглядом любую из пустынь рядом с рекой, текущей тут же рядом.
Лес обозначен несколькими деревцами, среди которых трудно заблудиться.
На западе и на востоке, и над экватором, и ниже — тишь, будто мак посеян, а в каждом зернышке из мака
живут себе людишки.
Братских захоронений или там развалин на ней и не увидишь.
Границы стран едва заметны, как бы в сомненье — быть или не быть им.
Люблю я карты, ибо лгут.
То есть не допускают внутрь задиристую правду. То есть великодушно, с юмором достойным развертывают на моем столе свет не с того света.
|
|
|